Z Hanną Bieńkowską, wybitną polską projektantką o międzynarodowej sławie, właścicielką firmy HANNAH i autorskiego Atelier, rozmawia redaktor Dominik Górny, Wiceprezes Polskiej Akademii Mody.
Jest Pani właścicielką firmy HANNAH, która łączy trzy gałęzie działalności gospodarczej – dystrybucję rzepów, produkcję ozdobnych kokard oraz prowadzenie ekskluzywnego Atelier. Czuje się Pani bardziej biznes women czy kobietą sztuki?
Chyba bardziej biznes women, w której drzemie kobieta sztuki i wyrywa się od czasu do czasu by ukoić niespokojną duszę starganą doczesnymi kłopotami w świat fantazji, koloru . Gdyby moje życie ułożyło się tak bym mogła całkowicie oddać się temu co naprawdę kocham, pewnie wtedy byłabym kobietą sztuki. Ale prowadzenie firmy handlowo-produkcyjnej też daje mi satysfakcję z uwagi na pozytywne wyniki. Chciałabym zaznaczyć, iż bez wsparcia finansowego z firmy nie mogłabym realizować swoich wizji artystycznych.
Dlaczego zajęła się Pani tworzeniem mody? A może Pani kreuje swój styl, a moda jest jego efektem wtórnym?
Chcę zaznaczyć że nie tworzę mody, na to pracuje cały sztab ludzi. Moda jest wypadkową kreatorów, producentów tkanin i dodatków oraz projektantów współpracujących z przemysłem odzieżowym. Moda może ale nie jest regułą w moich kolekcjach.
Moda, szycie, projektowanie to pasja, hobby i wiedza którą cały czas zgłębiam. Nie zastanawiałam się czy kreuje swój styl, projektuję to co mi przychodzi do głowy, czasami kieruję się trendami, czasami widzę model we śnie, a niekiedy widzę materiał i z niego kreację. Są momenty, że patrząc na ludzi widzę ich w określonych przez moją wyobraźnię strojach.
Pamięta Pani swój pierwszy zrealizowany projekt i pokaz mody? Jakie emocje towarzyszyły temu wydarzeniu?
Moda zawsze mnie fascynowała, moja pierwsza kreacja była dla lalki kiedy miałam 5 lat, drugim już poważniejszym wyzwaniem było zaprojektowanie sukni ślubnej dla mojej przyszłej bratowej, miałam wtedy 17lat, a mój pierwszy pokaz odbył się na targach ślubnych w PKiN. Od pierwszego pokazu czuję to samo, mrówki w brzuchu, wysokie ciśnienie, szybkie bicie serca i podekscytowanie.
Pani ścieżka zawodowa jest dobitnym przykładem dążenia do niezależności osobistej i zawodowej. Już w wieku 27 lat zdecydowała się Pani pracować na własny rachunek. Z kolei po 10 latach projektowania i szycia w małej domowej pracowni, wyjechała Pani do Londynu. To właśnie tam zrodził się pomysł na Studio Mody – dziś Atelier Hanny Bieńkowskiej, prawda?
Tak, właśnie tam, gdyż projektowałam i szyłam w Londynie dla klientek kreacje. Aby je wykonać wsiadałam z klientką do samochodu, która wiozła mnie do sklepu na Oxford Street lub Regent Street, tam wybierałam tkaninę i tworzyłam wizję, dobierałam dodatki i wracałam do pracowni by wykonać zaprojektowaną w drodze kreacje. Wtedy powstała myśl stworzenia studia z tkaninami, pasmanterią, modelami wzorniczymi i pracownią w jednym miejscu by zaoszczędzić klientce czas oraz by móc doradzić co można uszyć z tkaniny, która się jej podoba.
Swoje kolekcje prezentuje Pani na całym świecie. Czym różni się podejście do tworzenia mody poza granicami Polski od tego, które znamy z rodzimego podwórka? [może Pani opowiedzieć jak to było kiedyś a jak jest dziś]
Według mnie nie ma różnicy jeśli chodzi o możliwości twórcze projektantów i kreatorów, myślę, że jest różnica w ocenie potencjalnych klientów i możliwości ekonomicznych. W wielu krajach poza granicami Polski bardziej docenia się kreatywność i ręczną pracę.
Jak ocenia Pani rodzimy rynek modowy. Czego Europa lub świat mogą się nauczyć od polskich projektantów, a czego my od świata?
Zasadnicze trendy modowe napływają do nas z wiodących ośrodków modowych, jak Mediolan, Paryż, Londyn, Tokio, New York. Zdarza się, że kreacje polskich projektantów mogą być inspiracją do tworzenia kolekcji w znanych markach modowych. Jednak samodzielne oddziaływanie na modę wymaga skorelowania z przemysłem i dużymi nakładami na promocję.
Pierwszą nagrodą, którą Pani otrzymała była Złota Igła w Poznaniu. Miała Pani wtedy chyba 30 lat. Kilkanaście lat później Kapituła Polskiej Akademii Mody nagrodziła Panią pierwszą w historii Statuetką imienia Jagody Komorowskiej, która żyła w latach 1945 – 2020 i przypomnijmy – była wybitną dziennikarką, krytykiem polskiej i światowej mody. Dla Pani to była przede wszystkim życzliwa osoba z branży. Jak wspomina Pani jej postać?
Jagodę zapamiętam jako szczerego, wrażliwego przyjaciela, profesjonalistkę w swoim fachu, erudytę. Była wybitnym reprezentantem polskiego dziennikarstwa „modowego”, człowiekiem wielu talentów i przez całe życie wierna swoim ideałom. Była moja mentorką, osobą która mnie fascynowała i wprowadzała dodatkowe elementy do kolorytu życia. Zawsze będę ją wspominać jako „barwnego ptaka”. Potrafiła snuć różnego typu anegdoty , ze swoich wyjazdów na targi odzieżowe i pokazy mody w Dusseldorfie, Paryżu, Londynie, Mediolanie, Nowym Yorku, Polsce, a także z życia osobistego. To Jagódka zaprosiła mnie na pierwsze pokazy do Gali Polskiej Mody, gdzie spotkałam wspaniałych ludzi, którzy tak jak ja i Ona kochają „MODĘ”.
Ludzie z branży mawiają o Hannie Bieńkowskiej – nowoczesna tradycjonalistka. Zgodzi się Pani z tym stwierdzeniem?
Coś w tym jest, bo projektuję ubiory oparte na klasyce z elementami trendów mody danego okresu lub wytworu mojej wyobraźni, ale może dzięki temu modele projektowane np. 5 lat wcześniej nadal są aktualne i sprzedawane bo są niepowtarzalne, oryginalne.
Prezentacje Pani ubiorów, które miałem przyjemność zapowiadać, prowadząc gale Polskiej Akademii Mody, wywodzą się z serii Pret a Porter de Lux i można je określić hasłem: ”Nie ile, ale jak? Proszę ujawnić sekret Pani autorskiego „jak?”
Myślę, że wiele z nich śmiało można określić mianem Haute Couture, gdyż są ręcznie szyte, z ręcznie naszywanymi aplikacjami, które uprzednio były wycięte z koronki w metrażu i ułożony nowy wzór według mojej wizji. Wszystkie modele są zawsze pracowane w najdrobniejszych szczegółach. Generalnie koncentruje się na tworzeniu jednostkowych niepowtarzalnych modeli , które są wytworem mojej wyobraźni.
A zatem… jak na przestrzeni tych lat zmieniło się Pani podejście do odnajdywania inspiracji? Co kiedyś Panią inspirowało a teraz już nie i dlaczego tak jest?
Mam szersze spektrum elementów zewnętrznych oddziałujących na moją wyobraźnię: otwarte granice, łatwy dostęp do informacji i większe możliwości dostępu do tkanin i dodatków.
To właściwie jak to jest – kto kogo szuka – Pani inspiracji czy inspiracja Pani?
Chyba to drugie. Inspiruje mnie szereg elementów które mnie otaczają, architektura, przyroda, muzyka a także samoistnie powstające obrazy modeli.
Pani nazwisko jest marką samą w sobie. Niezależnie od tego prowadzi Pani firmę HANNAH. Jaka jest jej oferta oraz wyróżniki działalności?
Od 29 lat prowadzę firmę HANNAH handlowo-produkcyjną: produkujemy ręcznie wiązane ozdobne kokardy do opakowań. Wysoka jakość wykonania, terminowość oraz indywidualne podejście do każdego klienta pozwoliło nam zdobyć zaufanie wielu kontrahentów na terenie Polski i Europy oraz Ameryki Północnej. Naszymi klientami jest wiele znanych marek. Sprzedajemy również taśmy rzepowe pod własną marką FASTFIX o bardzo szerokim asortymencie wykorzystywanym w wielu branżach produkcyjnych.
Proszę powiedzieć w jakich ubiorach Pani osobiście czuje się najlepiej? A może jest to kwestia nastroju w danym dniu?
Z uwagi na prowadzony biznes jestem zobligowana do określonego stroju i dlatego najczęściej noszę ubiory o charakterze sportowej elegancji, spodnie, bluzki i żakiety dzianinowe w wesołej kolorystyce. Natomiast z wielką satysfakcją przy okazji prestiżowych uroczystości i bali ubieram kreacje stworzone przez siebie.
Stworzenie którego z projektów stanowiło dla Pani największe wyzwanie?
Takiego, który przyśnił mi się w nocy i musiałam odtworzyć go w pamięci po czym wymodelować formę i dobrać tkaninę z dodatkami by odtworzyć wizję.
Z którego projektu jest Pani najbardziej dumna?
Z projektu, który zainspirował znany dom Mody do stworzenia swojej kolekcji…
„Wybitny Projektant i Wizjoner Świata Mody w Kreacji Sukcesu o Zasięgu Międzynarodowym” – czytamy w uzasadnieniu przyznania Pani Medalu Labor Omnia Vincit przez Kapitułę Towarzystwa im. Hipolita Cegielskiego. A jaka jest Hanna Bieńkowska prywatnie? Co najbardziej Panią cieszy zachwyca? Jakie książki Pani lubi czytać?
Kocham dom, podróże, zwierzęta, zawsze powtarzam, gdyby było to możliwe mogłabym mieć małe prywatne ZOO w domu 🙂 Ciszy mnie radość i szczęście innych ludzi. Zachwyca mnie piękno przyrody i architektury. Lubię czytać książki biograficzne o ludziach sukcesu oraz z zakresu psychologii i socjologii a czasami zagłębiam się w tematykę związaną z medycyną.
Gdyby barwy przeżyć zrodzone podczas naszego wywiadu miałyby być inspiracją do stworzenia stroju – jaka to byłaby kreacja? Z jakich materiałów, barw itp.
Z uwagi na ciekawe pytania, wymagające szeregu przemyśleń, często sięgające do mego duchowego wnętrza, kreacja powstałaby we wszelkich odcieniach czerwieni z muślinu jedwabnego, długa powłóczysta z bufiastymi bogato draperiowanymi rękawami, z długim dekoltem w kształcie V na plecach, z przodu zakryta po szyję.