Anna Krzyśko-Vasković

Jest Pani założycielką i Prezesem Northgate Logistics. Skąd pomysł, żeby kobieta zajęła się logistyką?

Pracuję w branży TSL, czyli ogólnie mówiąc transport, spedycja i logistyka. Ja zajmuję się stricte spedycją, czyli organizacją przewozu ładunków w relacjach międzynarodowych. Poznając potrzeby transportowe naszych kontrahentów, dostarczamy im rozwiązania, których potrzebują w swoim biznesie. Moja specjalizacja to spedycja spotowa. Skąd pomysł? Na pewno wzięło się to z tego, że starałam się zawsze znaleźć pracę w branży, która pozwoliłaby mi na rozwój umiejętności handlowych. Poza tym ukończyłam studia o kierunku handel morski i logistyka na Akademii Morskiej w Gdyni i tam zaczęłam swoją przygodę w branży. Świeżo po studiach nie łatwo było dostać się do spedycji, gdyż jest to hermetyczne środowisko, ale udało mi się i okazałam się bardzo dobrym spedytorem, moje umiejętności przyciągnęły klientów wysoko rentownych, a jeśli ktoś jest dobry w tym co robi, to chce się rozwijać.

Jak zdefiniowałaby Pani skuteczność w biznesie? Po czym ją poznać? Kiedy Pani czuje, że jest skuteczna?

Mam poczucie skuteczności wtedy, kiedy realizuję zobowiązania, które przyjmuję w relacji z klientami. W spedycji wysoce cenione są: dobrze pokierowana deklaracja i bezpieczeństwo transakcji. Nasi klienci poszukują spedytorów, którzy – przyjmując na siebie zobowiązanie zorganizowania przewozów tysięcy, a nawet setek ton towaru – mają siłę i możliwość zrealizowania tego zadania. Spedycja nie jest związana na stałe z przewoźnikami i armatorami, za każdym razem, na potrzeby swoich klientów, poszukuje odpowiednich środków transportowych. Kluczem do sukcesu jest dotrzymanie warunków deklaracji, czyli zorganizowanie transportu w wyznaczonym terminie, za wyznaczony fracht. Kontrahenci nie są w stanie polegać na spedycjach, które z dnia na dzień zmieniają zdanie, to zaburza całą gospodarkę branżową. My jako Northgate Logistics, dotrzymując danego klientowi słowa, dajemy mu gwarancję, że ich biznes również będzie bezpieczny, ich deklaracje dane swoim kontrahentom także będą zabezpieczone. To jest bardzo ważne, żeby szanować dane słowo. Dla nas istotne jest, by dać klientowi poczucie, że może na nas polegać.

Czy umiejętność szanowania danego słowa to kompetencja, czy cecha wrodzona, którą się po prostu ma?

To zdecydowanie cecha wrodzona. Można oczywiście wyszkolić w sobie umiejętność dotrzymywania słowa, ale to jest bardzo ciężka praca i potrzeba na to ogromnej energii, bo kiedy napotykamy trudności, np. w organizacji transportu, borykamy się trochę z takim wewnętrznym strachem co zrobić, czy zagrozić interesom klienta, czy wycofać się ze zlecenia. Jeżeli człowiek cały czas wycofuje się ze złożonej deklaracji, no to wiadomo, że nie ma szansy dotrzymać słowa. Nie jest jednak łatwo wytrenować w sobie wewnętrzną odwagę do składania deklaracji i realizacji tego wszystkiego, co się obieca. Wielu spedytorów bardzo ostrożnie podchodzi do składanych deklaracji, co też nie do końca jest dobre, bo należy cały czas rozwijać w sobie umiejętność organizacji transportu, bez względu na skalę trudności. Łatwiej jest, jeżeli mamy wewnętrzne poczucie, że należy dotrzymać danego słowa, wtedy od razu działamy i poszukujemy rozwiązań.

Praca spedytora wymaga z pewnością posiadania naturalnych predyspozycji, a zarządzanie firmą spedycyjną może wiązać się z dużym poczuciem napięcia. Jakie są Pani metody na radzenie sobie ze stresem?

Myślę, że jedynym sposobem na radzenie sobie ze stresem w spedycji jest budowanie w spedytorach przeświadczenia, że poradzą sobie z każdą trudnością, uczenie ich przechodzenia przez wszystkie etapy rozwoju. Nasza firma jest specyficzna pod względem szkolenia ludzi, ponieważ nie zatrudniamy osób z doświadczeniem. Nie chcemy rozwijać w spedycji nieetycznego zachowania, jakim jest branie spedytorów z tzw. portfelem klienta. Bardzo wysoko cenię sobie etykę biznesu, dlatego nie akceptuję spedytorów, którzy skaczą między spedycjami i negocjują stawki wynagrodzenia, przerzucając klientów miedzy sobą. Naszą zasadą jest zatrudnianie ludzi bez doświadczenia, stworzyliśmy bardzo rozwinięty system szkoleń, który rozłożony jest na 6 miesięcy, a kolejne 6 miesięcy pracownicy uczą się właśnie technik walczenia ze stresem. Pracują pod okiem menadżerów, trenerów, kierowników, żeby umieli przechodzić wszystkie stresujące sytuacje, a także, by mieli świadomość, że nie są sami. Trenujemy swoich ludzi od początku – od 10 lat. Jest nas już ok. 80 spedytorów i wychodzi to bardzo dobrze. Nie mamy potrzeby zmiany modelu zarządzania, po prostu nie potrzebujemy ludzi, którzy są w stanie sprzedać majątek jednej firmy, żeby dostać się do drugiej. 

Taki sposób zarządzania firmą budzi uznanie i przekłada się na gwarantowany sukces firmy, natomiast jest on niestety rzadko spotykany.

Jest także kosztowny, ponieważ biorąc ludzi bez doświadczenia, ucząc bardzo trudnej branży, struktury działalności spedycji, terminologii, inwestujemy w ludzi. Nie zawsze ta inwestycja się zwraca, gdyż czasem ludzie się przekonują, że taka praca jest dla nich za ciężka lub nie mają predyspozycji. Jednak mimo kosztów, dzięki takiej strategii działania pracują z nami ludzie bardzo lojalni, którzy mają bardzo dobrze zbudowane relacje z klientami, co sprawia, że mamy coraz więcej kontrahentów. Trzymamy się zasady nie zbierania klientów poprzez pracowników z innych spedycji i na razie nam się to opłaca.

Rozmawiała Urszula Krawczyk

Like this article?

Share
Share

Leave a comment