Wywiad z Panią Bożeną Żelazowską, Poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej
To jest nasz Czas! Polityka jest kobietą!
Dlaczego zaangażowała się Pani w politykę?
Jestem urodzoną działaczką, już na studiach politologicznych, na Uniwersytecie Marie Curie-Skłodowskiej w Lublinie, wstąpiłam do Związku Młodzieży Wiejskiej, a następnie do Polskiego Stronnictwa Ludowego. Miałam duży zapał do aktywności i chęć podejmowania społecznych decyzji. Istotne jest to, by wybrać ugrupowanie zgodne z naszymi ideami, wtedy to zaangażowanie jest szczere i jest źródłem prawdziwej satysfakcji. Mój wybór był przemyślany i świadomy. Zmotywowało mnie także to, że w polityce byli głównie mężczyźni. Obecnie w 10 krajach Europy funkcję premiera lub prezydenta pełnią kobiety. To jest nasz czas! Polityka zdecydowanie jest kobietą.
Czy Poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej to zaszczyt, powołanie, misja, czy praca?
Zaszczyt – ponieważ tysiące Polek i Polaków zaufało mi oddając na mnie w wyborach swój głos. Zdecydowali, że to ja będę reprezentować ich w sejmie. Zaszczyt, ale też duże wyzwanie. Myślę, że w moim przypadku to także powołanie. Jak wspomniałam, zawsze miałam żyłkę społeczniczki, więc uznałam w pewnej chwili, że to odpowiednia pora, by wypłynąć na szersze wody i realizować swoje cele. Wcześniej, przez dwie kadencje byłam radną Sejmiku Województwa Mazowieckiego. W jakimś sensie bycie Posłanką to również misja. Mam teraz możliwość swoim przykładem pokazania i dodania odwagi kobietom, by nie bały się marzyć i brały sprawy w swoje ręce.
Tak, to również praca, za którą otrzymuję uposażenie. Można powiedzieć, że nawet taka na kilku etatach. Wypełnianie mandatu poselskiego to nie tylko posiedzenia, ale także szereg komisji, wiele dokumentów do przygotowania lub przeanalizowania, spotkania z samorządowcami oraz mieszkańcami i debaty w bieżących sprawach, rozwiązywanie palących problemów, dbanie o biura poselskie, wystąpienia w mediach, uczestnictwo w uroczystościach.
Z jakimi wyzwaniami mierzy się Pani w codziennym działaniu jako Posłanka i jako kobieta?
Niewątpliwie kobietom jest trudniej, mimo tego, że badania Rzecznika Praw Obywatelskich wyraźnie pokazują, iż na pierwszych miejscach list wyborczych kobiety równie skutecznie osiągają mandat, co mężczyźni. Nadal w świadomości polskiego społeczeństwie funkcjonują stereotypy płciowe, które dominują w postrzeganiu roli kobiety i mężczyzny. Nie pozwólmy się blokować mężczyznom, jesteśmy wykształcone, mamy energię i kompetencje, jesteśmy wielozadaniowe i skuteczne.
Jak zdefiniowałaby Pani skuteczność?
To realny wpływ na zmiany, które w ujęciu długofalowym przynoszą pozytywne efekty dla społeczeństwa. W polityce ważna jest jednak cierpliwość, bo nasza działalność to proces, czasem trzeba poczekać na owoce wysiłku nawet kilka lat.
Co jest dla Pani krytycznym czynnikiem skuteczności polityka?
Przede wszystkim jasno wyznaczony cel, on nigdy nie może się rozmyć w codziennym politycznym chaosie. Istotna jest także wiara w to, co się robi, a także umiejętność przyciągania do siebie odpowiednich ludzi.
Co najbardziej lubi Pani w życiu Posłanki?
Lubię być w centrum wydarzeń, ale moją pasją są ludzie. Takie „wychodzenie do ludzi” motywuje mnie, aby dbać o interesy swojego okręgu. Z natury jestem osobą empatyczną, dlatego moja relacja z drugim człowiekiem w każdej sytuacji jest autentyczna. Cieszę się również, że zostałam wiceprzewodniczącą Komisji Kultury i Środków Przekazu. Jestem managerem kultury, kulturą zajmowałam się również jako samorządowiec w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Mazowieckiego. Wiele ze świetnie działających na Mazowszu instytucji kulturalnych to także efekt mojej pracy i z tego jestem dumna. Teraz mogę kontynuować swoją misję w szerszym zakresie.
Jak wykonywanie mandatu Posła wpływa na Pani życie prywatne?
Czasu na życie prywatne jest na pewno mniej, o czym świadczy stos zaległej literatury. Trzymam się jednak pewnych zasad, żeby zachować równowagę. Staram się zawsze znaleźć czas dla siebie i rodziny, bo gdyby nie jej wsparcie, nie byłoby mnie tutaj, gdzie jestem. Sama przygotowuję posiłki, wiem też ile kosztuje chleb, bo ta wiedza, jak się niedawno okazało, wcale nie jest oczywista dla każdego polityka. Jeżdżę także na rowerze i tak organizuję czas, by mieć chwilę na rodzinne ferie, czy wakacje. Dbam o swój dobrostan, bo przemęczenie i stres niosą za sobą przykre konsekwencje.
Czy zachęciłaby Pani młode kobiety do zaangażowania się w politykę?
Ależ oczywiście, że tak! Chociaż po tym, co zobaczyłam na marcowej Akademii Liderek, organizowanej przez Stowarzyszenie „Kobiety w Centrum”, chyba wcale nie trzeba ich zachęcać. Poznałam wiele wspaniałych kobiet z całej Polski, nie tylko z dużych miast, ale również miast powiatowych czy wsi, o szeregu różnych kompetencji, kreatywnych i odważnych. Teraz wystarczy je tylko wspierać, inspirować, pomóc w realizacji ich marzeń. Ja również zaczynałam od marzeń. Drogie Panie, bądźcie wytrwałe, mnie też nie udało się za pierwszym razem. Grunt to mieć determinację i chęć, by zmieniać otaczający nas świat na taki, w którym będzie żyło się nam wszystkim bardziej komfortowo.
Rozmawiała Iwona Walentynowicz