Szkocka krata nad Liwcem – czyli jak być Burmistrzem Jadowa.

W czasie Dnia Szkockiego w Jadowie rozmawiam z Panem Dariuszem Kokoszką Burmistrzem Miasta i Gminy Jadowa.

To już po raz trzeci Jadów świętuje pamięć osadników ze Szkocji którzy 200 lat temu przybyli do Jadowa. Pogoda dopisała, więc gości na uroczystości jest wielu. Oficjalna część wydarzenia odbywa się na odnowionym Cmentarzu Szkockim, potem na miejskim boisku zostanie rozegrany Polsko – Szkocki mecz piłki nożnej. 

Rozmawiamy w  pięknym parku, tuż obok pomnika Gen. Gustawa Orlicza Dreszera. Dźwięki ludowej muzyki szkockiej i głośne tańce na scenie tworzą niepowtarzalny klimat dalekiej Szkocji.  

Panie Burmistrzu dlaczego Jadów obchodzi Dzień Szkocki?

Ponad 200 lat temu modne było sprowadzanie Szkotów do Polski. Jeszcze przed Powstaniem Listopadowym gen. Ludwik Pac sprowadził ich na Suwalszczyznę. Do Jadowa przybyli na zaproszenie hr. Stanisława Kostki Zamoyskiego, który już w chwili nadania praw miejskich przeznaczył tę miejscowość na osadę „rozmaitych fabrykantów i rękodzielników zagranicznych”. Poza Jadowem oddał im w dzierżawę Zawiszyn, Podłęże i Nowinek.

Po upadku powstania styczniowego sytuacja osadników pogorszyła się i z czasem większość Szkotów wyemigrowała z Jadowa. Dzisiaj nikt nie przyznaje się do szkockich korzeni.

Od stycznia tego roku Jadów znowu jest miastem.

Wystąpiliśmy również o opatentowanie specjalnego wzoru kraty szkockiej. I jako drugie miasto w Polsce po Częstochowie będziemy mieć swój własny wzór szkockiej kraty.

Burmistrz śmieje się, że kolejny Dzień Szkocki będzie dla niego wyzwaniem, bo będzie musiał założyć Kilt.

Jak wpłynęło na życie mieszkańców Jadowa odzyskanie praw miejskich? A jak zmiana Wójta na Burmistrza?

Zmiana statusu ma dla nas raczej wymiar historyczny i prestiżowy i nie zmieniła naszej codzienności. Mieszkańcy bali się, że wzrosną stawki podatków, opłaty za wywóz śmieci – ale tak się nie stało. Zmianę cen wywołała inflacja i nieżelazne od statusu Jadowa czynniki. Gdybyśmy byli wsią tyle samo płacilibyśmy za te usługi.

Jadów liczy 900 mieszkańców. Ziemie u nas są raczej kiepskie, V i VI klasy, zwolnione z podatków, rozdrobione. Przemysłu także nie ma zbyt wiele – kilku przedsiębiorców, piekarnia, masarnia i produkcja domów z drewna. Mamy za to wyjątkową lodziarnię, w której od pokoleń robi się lody według niezmienionej receptury.

Mieszkańcy w większości utrzymują się z pracy w Warszawie. Mamy dogodny dojazd z dobrą siecią autobusów i koleją. Do stolicy jedziemy tyle samo co w Warszawie z Ursusa na Żoliborz.

Przy tak małej społeczności jak sobie radzicie z finansowaniem potrzeb miasta?

Jest ciężko. Dbamy o racjonalne zarządzanie wydatkami, dokładnie planujemy inwestycje. Jestem z wykształcenia księgowym potrafię pilnować budżetu. Jako jedni z nielicznych samorządów nie mamy żadnych długów ani pożyczek. Dzięki temu nie musimy płacić odsetek. Gospodarujemy pieniędzmi na bieżąco.

Blisko 40% budżetu przeznaczamy na inwestycje, głównie budujemy drogi. Wybudowaliśmy przedszkole w Szewnicy i w Urlach, a teraz będziemy rozbudowywać przedszkole w  Jadowie.

Mamy wiele projektów ukierunkowanych na rozwój miasta i gminy. Byle tylko były pieniądze. Szkoda że nie ma wciąż pieniędzy z KPO i z Unii, zrobilibyśmy jeszcze więcej.

Czy w tak małej społeczności jest miejsce na politykę?

Ja staram się aby tej polityki nie było za dużo. Jak jest jej zbyt wiele trudno cokolwiek zrobić. Z opozycją staram się rozmawiać a nie walczyć.

W pierwszej kadencji nie miałem większości. Było bardzo trudno.

Wiem, że czasem sytuacja wymaga pójścia na kompromis, długich rozmów i dyskusji. Ale najważniejsze jest dobro mieszkańców, a nie interesy poszczególnych grup czy jednostek dlatego zawsze staram się łagodzić konflikty a nie je zaogniać.

Czy Jadów ma pomysł na rozwój?

Przez naszą gminę płynie Liwiec – rzeka płytka, bezpieczna, czysta i ciepła. Idealna na rodzinne spędzanie czasu. Już przed wojną oddalone od Jadowa o 3 km Urle były znanym i cenionym letniskiem, a dojazd koleją z Warszawy sprzyjał popularności.

Chcemy wrócić do tych tradycji, aby Jadów i Urle stały się ulubionym miejscem weekendowych wypraw dla rodzin z dziećmi i miłośników spokojnego kajakowania. Promocji naszych terenów służą nie tylko prowadzone inwestycje w infrastrukturę, ale też wydarzenia takie jak właśnie Dzień Szkocki. Dużo się u nas dzieje, a oferta z roku na rok jest coraz ciekawsza, dlatego serdecznie zapraszamy, warto!

A zatem czujemy się zaproszeni do Jadowa i okolic.
Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Urszula Barbara Krawczyk

Fot. Sylwia Suchocka

Like this article?

Share
Share

Leave a comment