Kolej to jeden organizm.

ROZMOWA Z PANEM DAMIANEM STAWIKOWSKIM, PREZESEM ZARZĄDU KOLEI DOLNOŚLĄSKICH S.A. 

Kolej to jeden organizm. Przewoźnicy powinni się wspierać

Koleje Dolnośląskie działają od 15 lat – na początku jeździły „po krzakach”, czyli bocznych liniach. Czy pozycja, którą spółka ma obecnie na rynku kolejowym w Polsce, jest dla Pana satysfakcjonująca?

Jestem dumny z pracy wykonywanej codziennie przez ponad 1000 osób. Czy jestem usatysfakcjonowany miejscem, w którym jesteśmy? Tak. Ale satysfakcję przykrywa chęć dalszej ekspansji i poprawy sytuacji na rynku kolejowym w Polsce. Dzięki podjętej 15 lat temu bezprecedensowej w kraju decyzji o powołaniu wojewódzkiego przewoźnika kolejowego, mamy te fundamenty bardzo dobrze zbudowane.

Mogę prosić o przykład?

Widziałem ostatnio grafikę na koncie facebookowym marszałka Tymoteusza Myrdy, który porównał oferty Kolei Dolnośląskich i Polregio. Na zdjęciu obok pojazdu z lat siedemdziesiątych stał nasz najnowszy Elf 2. Na dodatek my złożyliśmy Urzędowi Marszałkowskiemu ofertę przejazdu po trasie nadodrzańskiej za kwotę blisko dwa razy niższą niż Polregio. By była jasność – jestem zdania, że na rynku kolejowym konkurencja nie istnieje. Każdy kolejny pociąg zwiększa liczbę pasażerów. Proszę sobie wyobrazić, że na trasach, na których liczba pociągów wzrosła o 60%, liczba pasażerów potrafiła wzrosnąć o 160%. Chciałbym, by Polregio jeździło nowymi pociągami za racjonalną kwotę za pociągokilometr. Wtedy najwięcej zyskałby pasażer – a zysk i zaufanie pasażerów to kapitał, który jest nieoceniony w naszej branży i przekuwa się na ich większą liczbę. Bo kogo obchodzi który przewoźnik odwołał pociąg? Obrażony pasażer wybierze następnym razem auto i nie wsiądzie ani do biało-żółtego, ani do czerwono-pomarańczowego pociągu.

Koleje Dolnośląskie realizują jednak zdecydowaną większość tras na Dolnym Śląsku, a tam, gdzie ich jeszcze nie ma – co widać chociażby po komentarzach z Oławy czy Twardogóry – są mocno wyczekiwane…

Dzieje się tak, ponieważ jeździmy nowoczesnymi, często pięcioczłonowymi pojazdami. Mamy nieporównywalnie niższy współczynnik odwołań. Liczba anulowanych pociągów przez Polregio w 2022 roku na Dolnym Śląsku była 25 razy wyższa niż Kolei Dolnośląskich – w przeliczeniu na 1 mln km. Kolej to jednak jeden organizm i uważam, że musimy się wspierać i wspólnie dbać o zaufanie do tego środka transportu publicznego. A to, co robimy na Dolnym Śląsku, fenomenalnie rezonuje na sąsiednie województwa. Dlatego już w tym roku wjedziemy do Zielonej Góry. Jestem przekonany, że niedługo zagościmy chociażby w Opolu. I oferta kolejowa, porównywalna do krajów zachodniej Europy, w której standardem jest 12 lub 20 par na dobę, a nie 4-6 par, będzie również obecna na najważniejszych liniach w województwach lubuskim i opolskim.

Opole to plan na kolejne pięć lat?

Planem przede wszystkim jest polepszanie oferty na Dolnym Śląsku. Po zakupie 31 pojazdów w ostatnich pięciu latach musimy się teraz wzmocnić taborowo na liniach niezelektryfikowanych. Dojedziemy do Karpacza, a za kilka lat do Stronia Śląskiego. Mam nadzieję, że zmiana władzy w kraju przyniesie także sporo kolejowych inwestycji na Dolny Śląsk w wykonaniu PKP PLK. Uruchomienie Dworca Świebodzkiego, elektryfikacja linii podsudeckiej i zwiększenie prędkości szlakowej oraz dodanie mijanek pomiędzy Węglińcem i Jelenią Górą przez Lubań i Gryfów Śląski – te kolejowe inwestycje pozwoliłyby nam na poprawę oferty dla Dolnoślązaków. 

Nie wymienił Pan trasy z Legnicy do Jeleniej Góry i Wałbrzycha.

Za kilka lat pociągi dojadą do Złotoryi. Pewnie stamtąd będzie najłatwiej o przywrócenie połączeń pasażerskich do Marciszowa czy Jeleniej Góry – po linii 312 lub przez Lwówek Śląski. Natomiast cały czas pamiętajmy, że największe potoki pasażerskie notujemy z i do Wrocławia. Dlatego zwiększenie przepustowości węzła w stolicy Dolnego Śląska jest priorytetem kolejowym w naszym województwie. Władze Urzędu Marszałkowskiego oraz lokalni samorządowcy partycypują przy projekcie przywrócenia do ruchu Dworca Świebodzkiego i mam nadzieję, że ta inwestycja zakończy się jako jedna z pierwszych w rządowym programie.

Czego można się spodziewać po Kolejach Dolnośląskich w ciągu najbliższych pięciu lat?

Zwiększymy liczbę miast, do których jeździmy – działania marszałka Cezarego Przybylskiego i zarządu województwa w ostatnich pięciu latach spowodowały, że połączenia kolejowe odzyskało blisko 200 tys. Dolnoślązaków. Będziemy tę liczbę śrubować. Postaramy się komercyjnie udźwignąć kolejne kierunki, bo pilotażowy projekt „Świnoujście” w te wakacje był prawdziwym hitem. Myślimy o Warszawie, Zakopanem i Giżycku. Kupimy więcej spalinowych pociągów i polepszymy ofertę na Dolnym Śląsku. Jestem przekonany, że biało-żółte pociągi za pięć lat od dzisiaj zagoszczą w Złotoryi, Górze, Lwówku i Stroniu Śląskim.

Rozmawiał Paweł Jantura

Fot. Koleje Dolnośląskie S.A.

Like this article?

Share
Share

Leave a comment