Katarzyna Suchańska

Adwokat, absolwentka prawa Uniwersytetu jagiellońskiego w Krakowie.
Pełni funkcję Radnej Miasta Kielce i przewodniczącej Komisji Finansów publicznych
Rady Miasta Kielce. Zasiada w radach nadzorczych spółek handlowych. Łączy obowiązki
matki, radnej oraz adwokata i przedsiębiorcy. Mama do szaleństwa zakochana w Antosi
i Oliverze. Fanka piłki ręcznej oraz nowych technologii. Jedna z liderek Bezpartyjnych
Samorządowców. Aktywnie działa na rzecz zwiększenia reprezentacji kobiet w życiu
społecznym.Jako polityk dąży do realizacji jasno sprecyzowanych celów: obniżenia podatku
dochodowego pIT do stawki 0 procent, poprawy jakości funkcjonowania systemu ochrony
zdrowia, podniesienia poziomu edukacji publicznej

Adwokat, specjalistka od prawa cywilnego i gospodarczego. Skąd zainteresowanie finansami publicznymi i podatkami?

Prawo od zawsze było moją pasją. Studiowałam dziennie na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Pracowałam w zawodzie od pierwszych lat nauki na uczelni. Na studiach, aplikacji i w początkowej fazie praktyki adwokackiej specjalizowałam się w prawie cywilnym i gospodarczym. Skutecznie reprezentowałam swoich klientów przed sądami oraz różnymi instytucjami, a także w relacjach biznes-biznes. Mimo młodego wieku szybko rozkręciłam kancelarię i zbudowałam pozycję na rynku usług prawnych. Zaczęłam również działać społecznie między innymi udzielając nieodpłatnych porad prawnych.

Po jakimś czasie skorzystałam z oferty wejścia w skład rady nadzorczej jednego z największych producentów energii elektrycznej w Polsce. A potem nastąpiło coś, co chyba już na zawsze związało mnie z energetyką, podatkami i polityką. Poznałam Kamila – mojego obecnego męża. Kamil od ponad 25 lat jest właścicielem kilku spółek m.in. z branży elektroenergetycznej. Zanim poprosił mnie o rękę, zaprosił mnie do współpracy na polu biznesowym. Niedawno uruchomiliśmy największą w regionie świętokrzyskim i jedną z większych w kraju elektrownię fotowoltaiczną. Moje kompetencje w zakresie prawa energetycznego i podatkowego pozwoliły nam uniknąć wielu niebezpiecznych raf, jakie czyhają na przedsiębiorców przy realizacji inwestycji ze względu na dynamiczne zmiany w przepisach.

Dodatkowo w 2018 roku zostałam radną Rady Miasta Kielce w której pełnię funkcję przewodniczącej Komisji Finansów Publicznych.

Teraz rozumiem, dlaczego u Bezpartyjnych Samorządowców jesteś twarzą programu „PIT Zero”, czyli zerowego podatku dochodowego dla wszystkich Polaków.

Cieszę się, że jestem promotorką naszej sztandarowej propozycji reformy systemu fiskalnego w Polsce, a więc zerowego podatku PIT. I od razu chcę podkreślić: to nie jest ani populizm, ani licytowanie się na przykład z Konfederacją o to, kto bardziej obniży stawki podatków. Albert Einstein powiedział kiedyś, że „rzeczą, którą najtrudniej w świecie zrozumieć, jest podatek dochodowy”. Rzeczywiście, PIT jest najbardziej niesprawiedliwą społecznie formą opodatkowania, bo dotyczy ludzi pracujących. Państwo zabiera pieniądze ludziom pracującym tylko dlatego, że pracują. A pracują, by godnie żyć. Równie dobrze można ustanowić daninę od oddychania lub mrugania oczami. To absurdalne.

Jakie korzyści dla obywateli wynikają z wprowadzenia zerowej stawki podatku PIT?

Mówimy „zerowy podatek dochodowy dla Polek i Polaków” – zarówno aktywnych zawodowo, jak i emerytów oraz rencistów. Dzięki tej regulacji w kieszeniach obywateli może pojawić się nawet 15-20% więcej z każdej pensji. Dodatkowy pieniądz na rynku rozkręci gospodarkę. Wzrośnie konsumpcja wewnętrzna, więc wrośnie także produkcja. Firmy będą inwestować kapitał w nowe projekty rozwojowe, by zaspokoić rosnący popyt. Budżet państwa jest w stanie udźwignąć likwidacją podatku PIT, ponieważ zwiększą się wpływy z tytułu podatku VAT, a to on dziś stanowi fundament finansów publicznych. Koszt zerowego PIT można porównać z kosztem programu 800 plus – to ok. 65 mld zł. Przy czym wpływy z podatku VAT w 2023 r. zbliżą się do 300 mld. To wszystko da się zrobić! Przypomnę jeszcze, że obecnie stałe wzrasta szacowana wartość tzw. szarej strefy. W 2023 roku zgodnie z wyliczeniami GUS to 469 ml zł, a zgodnie z tym, co podał IPAG, nawet 746 mld zł, co stanowi 19,6% PKB. Mamy gdzie szukać pieniędzy, a diametralne uproszczenie systemu podatkowego, jakim jest likwidacja podatku dochodowego, to jedno z lepszych rozwiązań służących ograniczeniu szarej strefy.

Ale zerowy PIT oznacza zerowe wpływy z tego podatku do budżetów samorządów. Samorządowcy już dziś skarżą się na brak pieniędzy. Jak zamierzacie rozwiązać tę kwestię, by nasze mały ojczyzny mogły się dalej rozwijać?

Trzeba obalić ten mit. Samorządy lokalne w żaden sposób nie ucierpią na wprowadzeniu zerowej stawki PIT. Opowiadamy się bowiem za udziałem samorządów w podatku VAT. To zrekompensuje im utratę źródeł finansowych z udziału w podatku PIT. Gdy o systemie fiskalnym myślimy holistycznie jako jednym organizmie, takie zmiany diametralnie, niemal z dnia na dzień i na całe dekady do przodu poprawią sytuację materialną milionów Polaków, a także kondycję finansową samorządów.

Radna miasta Kielce – działaczka samorządowa, co robisz, co zrobiłaś i co chcesz zrobić dla Kielc?
W 2018 roku na skutek informacji, jakie trafiały do mnie od mieszkańców podczas mojej pracy zawodowej, a w szczególności udzielania bezpłatnych porad prawnych, postanowiłam zaangażować się mocniej w działania na rzecz rozwoju Kielc. Nie chciałam stać z boku i biernie przyglądać się temu, jak marnowany jest potencjał mojego ukochanego miasta przez starszych panów, którzy już dawno przestali rozumieć problemy mieszkańców. Wystartowałam w wyborach samorządowych i zdobyłam mandat radnej. Wiem, że zabrzmi to jak tani frazes, ale pełnienie funkcji radnej jest dla mnie wielkim zaszczytem. W parze z tym idzie duża odpowiedzialność za podejmowane decyzje, bo dotyczą one przyszłości 180 tysięcy kielczan. Ze wszystkich sił staram się wywiązywać ze złożonych obietnic i spłacać kredyt zaufania, jaki otrzymałam od kielczan.

Jakie są twoje priorytety? O jakie inwestycje zabiegasz? Co jest ważne dla Kielc z twojego punktu widzenia?
Pełniąc mandat radnej wciąż jestem blisko ludzi i ludzkich problemów. Skupiam się na działaniach, które realnie wpływają na podnoszenie komfortu życia w naszym mieście. Nie wdaję się w jałowe spory polityczne wzniecane przez radnych PiS i KO. Jestem przewodniczącą Komisji Finansów Publicznych w Radzie Miasta Kielce. W ramach swoich kompetencji stoję pilnuję, by pieniądze z miejskiej kasy nie były marnotrawione, ale w jak największym stopniu inwestowane w projekty, które służą całej społeczności.

Moim priorytetem jest rozwój gospodarczy Kielc. Zabiegam o tworzenie terenów inwestycyjnych. Ona są silnym magnesem przyciągającym kapitał. Nowe firmy to przecież nowe miejsca pracy i lepsze zarobki, co z kolei oznacza większe wpływy podatkowe do budżetu miasta (np. z CIT i podatku od nieruchomości), co przekłada się na więcej pieniędzy na realizację zadań o funkcji społecznej. Zależy mi szczególnie na budowie nowoczesnej infrastruktury opieki żłobkowej i przedszkolnej, a także placów zabaw dla dzieci, bo tego u nas brakuje, o czym niejednokrotnie przekonuję się na własnej skórze jako mama dwojga maluszków. Wielką bolączką Kielc jest obecnie stan infrastruktury drogowej. Nie znam kielczanina, który by nie narzekał na dziury w ulicach. Staliśmy się pośmiewiskiem nie tylko w województwie świętokrzyskim, ale także w Polsce. W kolejnych rocznych budżetach miasta zabezpieczamy niemałe środki na remonty i budowę dróg, lecz z niezrozumiałych względów pan prezydent nie realizuje wyznaczonych celów. Mam nadzieję, że niebawem to się zmieni.

Kobieta polityk – dlaczego angażujesz się w politykę? Co uważasz za swoją misję najważniejszy cel w polityce?
Stanowimy ponad 50 procent społeczeństwa, ale w życiu publicznym wciąż jesteśmy niedoreprezentowane. Kobiety muszą angażować się w politykę, by współdecydować o tym, jak wygląda nasza rzeczywistość.

W działalności politycznej wyznaczam sobie konkretne cele. One zostały zdefiniowane w programie Bezpartyjnych Samorządowców. O zerowej stawce podatku PIT już mówiłam. Ważne są dla mnie również inne elementy. W obszarze edukacji sfinansowanie z budżetu państwa darmowych obiadów dla dzieci w szkołach. Różne statystyki pokazują, że w Polsce nawet 300 tysięcy dzieci jest niedożywionych. Dla wielu z nich obiad to jedyny posiłek w ciągu dnia. Gdy o tym myślę, coś mnie ściska za gardło. Proponujemy ponadto wprowadzenie Edukacyjnego Bonu Rozwojowego na dodatkowe zajęcia pozalekcyjne dla dzieci czy pomoc psychologiczną – jako jeden z pierwszych etapów reformy systemu edukacji. I wreszcie bardzo ważna, fundamentalna wręcz kwestia uzdrowienia chorej ochrony zdrowia. Za priorytet przyjęliśmy skrócenie kolejek do lekarzy, zwłaszcza specjalistów, oraz poprawę fatalnej sytuacji w psychiatrii dzieci i młodzieży.

Jesteśmy przeciwnikami źle pojętego rozdawnictwa. Społeczeństwo się bogaci, gdy państwo premiuje ludzi aktywnych, ambitnych, przedsiębiorczych. Działania takie jak zerowy PIT przyczynią się do umocnienia klasy średniej. Bo silna klasa średnia stanowi o sile państwa.

Dlaczego Bezpartyjni Samorządowcy, a nie np. któraś z sejmowych partii politycznych?
Na polskiej scenie politycznej brakowało mi środowiska, które w kwestiach gospodarczych – jak uproszczenie systemu podatkowego – odzwierciedla moje poglądy, ale nie chce narzucać Polkom i Polakom, jak mają żyć. Bezpartyjni Samorządowcy moim zdaniem wypełniają tę lukę. Moje mocniejsze zaangażowanie w projekt ogólnopolski związane jest z rosnącym poparciem dla Konfederacji. Ich niektóre postulaty gospodarcze są mi bardzo bliskie, natomiast mój stanowczy sprzeciw budzi niezdrowa skłonność panów Mentzena czy Bosaka do narzucania ortodoksyjnych poglądów w kwestiach światopoglądowych i obyczajowych. Przecież oni chcą ograniczać prawa kobiet i uczynić z kobiet obywateli drugiej kategorii. Mam 3-letnią córkę i nie wyobrażam sobie, by żyła w kraju, który przypomina Iran, w którym faceci decydują o tym, jak ma wyglądać jej życie. Takie kobiety jak ja – niezależne, odważne, zaradne, merytorycznie przygotowane, kompetentne – są koszmarem pana Mentzena. On by nas wszystkie chciał pozamykać w domach! Nie możemy na to pozwolić!

Matka – czy jak zostałaś matką to Twoja optyka polityczna i samorządowa bardzo się zmieniły? Co było i jest największym wyzwaniem przy łączeniu tylu ról? Czy będziesz zachęcać swoje dzieci do kariery prawniczej lub politycznej? A może wręcz przeciwnie- zrobisz wszystko aby jednak poszły inną drogą?

Bycie mamą to największe wyzwanie w życiu każdej kobiety. Dopiero kiedy urodziłam dzieci, zrozumiałam, jak ogromnym wyzwaniem jest dzielenie czasu na wychowywanie i pracę. Uważam, że każda matka jest bohaterką i powinna mieć zapewnioną możliwość opieki nad dzieckiem, jeśli tylko chce pracować. Stąd konieczność tworzenia dodatkowych miejsc w żłobkach i przedszkolach, by zapobiegać wykluczaniu kobiet z rynku pracy i pomagać im w rozwoju zawodowym, mobilizować je do działania. Wykształcenie i praca to dla kobiety skrzydła – bez nich kobieta traci możliwość samostanowienia o sobie i dzieciach, a to w wielu przypadkach często kończy się dla kobiet dramatycznie. W mojej praktyce adwokackiej spotykałam się wielokrotnie z kobietami, które po latach małżeństwa zostawały z niczym. Takich kobiet w Polsce jest cała masa. Państwo nie może narzucać kobietom, jak mają żyć, ale powinno dawać prawo wyboru. Jeśli kobieta chce iść do pracy, jej dziecko nie może czekać w kolejce na miejsce w żłobku czy przedszkolu, bo praca nie będzie czekać. Wybór między pracą a rodziną jest żadnym wyborem.

To brzmi jak manifest polityczny. A prywatnie jaką mamą jesteś?

Rodzinie poświęcam każdą wolną chwilę. Staramy się spędzać ze sobą maksymalnie dużo czasu, chociaż to właśnie z czasem u nas jest najtrudniej. Wspólnie z mężem prowadzimy równolegle kilka dużych projektów biznesowych m.in. w branży energetycznej i budownictwie. Jesteśmy dla siebie partnerami zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Dobrze się uzupełniamy, choć oboje mamy niełatwe charaktery. Często podróżujemy po Polsce. Gdy tylko jest to możliwe, zabieramy ze sobą dzieci, by być razem.

Świadomość, że jestem mamą odpowiedzialną za przyszłość dwóch cudownych istnień ludzkich, czyli Antosi i Olivera, stała się dla mnie silnym impulsem do jeszcze większego zaangażowania w działalność publiczną. Chcę zrobić wszystko, by dzieci z pokolenia moich dzieci, a także wszystkich młodszych generacji Polaków dorastały w kraju, w którym czują się bezpieczne, wolne, szczęśliwe; w kraju, który daje im szanse rozwoju i perspektywę realizowania tu swoich ambicji zawodowych; w kraju, który oferuje edukację na najwyższym poziomie; który zachęca do pracy i przedsiębiorczości niskimi podatkami. O takiej Polsce dla moich dzieci marzę. To marzenie napędza mnie do działania.

Nie chcę narzucać dzieciom, co mają robić w dorosłym życiu. Chcę dać im narzędzia, które pozwolą im dokonać najlepszego dla nich wyboru. Uważam, że dzieciom nie należy dawać „wszystkiego na tacy”. Moim zadaniem jest, by dać dzieciom wędki zamiast ryb.

Naszym celem jest zapewnienie im dobrej edukacji, a w warstwie psychologicznej – przekonania o miłości ze strony rodziców. Dziecko kochane staje się bardziej pewne siebie, odważne, otwarte na relacje interpersonalne, przyjacielskie, dobre. Taki jest nasz cel – wzbogacić społeczność Polski i świata o dwoje fajnych ludzi. Ścieżkę kariery wybiorą same.

Like this article?

Share
Share

Leave a comment